Cześć! Dzisiaj przybywam do Was z recenzją produktu marki Bielenda, który już od jakiegoś czasu gości w mojej kosmetyczce. Jest to pięknie pachnące, świetnie działające i mega wydajne masełko do ust troskliwa brzoskwinia. Już wiecie, że ten kosmetyk podbił moje serduszko, zapraszam Was więc do lektury pełnej jego recenzji.
Skład: Isohexadecane, Petrolatum (Nota N), Aqua (Water), Lanolin, Polyglyceryl-3-Diisostearate, Microcrystalline Wax, Butyrspermum Parkii (Shea Butter), Glycerin, Sucrose, Cera Alba (Beeswax), Parfum (Fragrance), Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Propylene Glycol, Rubus Idaeus Fruit Extract, Tocopheryl Acetate, Cetearyl Alcohol, Sodium Saccharin, Hydrogenated Polyisobutene, Palmitic Acid, Pottasium Sorbate, Sodium Benzoate, Ethylparaben, Mica.
Cena ok. 7 zł / 15 g.
Produkt zapakowany jest w kartonik, który jest bardzo przyjemny dla oka i to właśnie na nim znajdujemy wszystkie informację na temat tego masełka. Kolorystycznie pasuje do wersji którą posiadam. Opakowanie właściwe to malutkie plastikowe pudełeczko, które po same brzegi wypełnione jest produktem. Wieczko jest dobrze dopasowane, szkoda jednak, że nie jest zakręcane. Nosiłam w torebce masełko i samo się w niej nie otworzyło. Forma aplikacji jest mało higieniczna, używam go jedynie po wcześniejszym umyciu rąk, a w podróży używam wersji w tubce (malina).
Kosmetyk jest konsystencji masła, nie jest to produkt w typie maseł od Nivea, jest zdecydowanie lżejszej konsystencji, przypominającej mi masła do ciała. Przez to podczas pierwszej aplikacji włożyłam zdecydowanie zbyt głęboko palec w produkt i zaaplikowałam go zbyt dużo. Zapach jest cudowny, idealnie oddany zapach soczystych brzoskwiń, a smak jest delikatnie słodki, jednak tutaj już można wyczuć chemiczny posmak.
Odrobina produktu wystarcza na pokrycie ust. Nałożony w większej ilości daje delikatny kolor nude. Nakładałam jedynie cienką jego warstwę, wtedy usta były delikatnie nabłyszczone. Nie sklejał ust, pozostawiał je przyjemnie natłuszczone. Jednodniowa kuracja, czyli kilkukrotne smarowanie ust wystarczało, aby pozbyć się suchych skórek. Obecnie używam go przed wykonaniem makijażu, oraz w większej ilości na noc, tyle wystarcza, aby usta były cały czas w świetnym stanie. Zdecydowanie polubiłam się z tym produktem, przez świetne działanie, piękny zapach oraz jego niesamowitą wydajność (ubyło go bardzo mało podczas codziennego stosowania).
Ślicznie wygląda, jednak na co dzień wygodniejsze są własnie produkty w tubce :)
ReplyDeleteJest wersja w tubce :) będzie za niedługo na blogu :)
DeleteCzekam na recenzję balsamu w tubce :)
Deleteooo, muszę koniecznie u siebie poszukać:)
ReplyDeleteMNIAM - musi mieć na prawdę przyjemny zapach :)
ReplyDeletemam to masełko i jest super, tylko właśnie, do użytku domowego ze względu na aplikację:( na razie sobie jakoś radzę - robię dzióbek i przykładam masełko do ust - ile się takim cmokiem nabierze to się nabierze, rozsmarowuję wargami równomiernie o siebie i już :)
ReplyDeleteMoje ulubione to chyba masełko nivea ale na pewno to też wypróbuję ;)
ReplyDeleteZapowiada się ciekawie, jednak mam pewne obawy co do samej konsystencji.. Wolę jednak produkty w tubce lub sztyfcie :)
ReplyDeleteMoże wypróbuję to masełko - ciekawie się prezentuje:)
ReplyDeleteFajne są te masełka , miałam jedno ;)
ReplyDeleteJa mam wersje różana z bielendy ale w tubce i tez całkiem lubie :) a ten zapach mnie kusi, tylko ja mam tyle mazideł do ust ze chyba nigdy ich nie pokończe : p
ReplyDeleteAle ma urocze opakowanie :)
ReplyDeleteJa lubię masełko z Nivea o zapachu malinowym;-) ale chętnie wypróbuję:-)
ReplyDeleteZapach jak najbardziej dla mnie :D
ReplyDeleteCo z tego, że zapachy sa ładne, ale nie nawilżaja tak jak powinny.
ReplyDeleteMi odpowiadal poziom nawilzenia jaki dawal. Tak jak pisalam w jeden dzien doprowadzal moje usta do super stanu.
DeleteSwojego czasu spodobało mi się również to masełko :)
ReplyDeleteMiałam kiedyś kokosowy bodajże. Dobrze go wspominam, bo fajnie odżywiał i był przyjemny w stosowaniu.
ReplyDeleteFajnie, że to masełko się u Ciebie sprawdziło.. miałam to samo, ale u mnie okazało się bublem mimo, że pałam miłością do Bielendy! Nie pomogło nawilżyć ust i wręcz przyczyniło się do powstania zajad.
ReplyDeleteMuszę wypróbować gdy zużyje jakiekolwiek z naczętych zdecydowanie kupię ;)
ReplyDeleteZapraszam do siebie :)
Mój blog
Koniecznie trafia na listę, bo właśnie skończył mi się balsam do ust (ale dużo bardziej gęsty, bardziej konsystencją przypominający wazelinę). Takiego lekkiego jeszcze nigdy nie miałam, więc chętnie wypróbuję.
ReplyDeleteO masełko do ust, bardzo ciekawe . Ja ogólnie lubię kosmetyki z serii Bielenda
ReplyDeleteMam to masełko w wersji malinowej i bardzo lubię, choć przyznaję, że mało higieniczna aplikacja nieco mnie zniechęca ;[
ReplyDeleteMuszę wypróbować,są ciekawe;) Pozdrawiam
ReplyDelete