Witajcie, na Facebooku pisałam, że muszę nadrobić zaległości dotyczące opisywania kolorówki na blogu, wiec czym prędzej biorę się za pisanie. Już dawno temu pisałam o podkładach i pokazywałam Wam jakie podkłady zalegały w mojej kosmetyczce - większość z nich leżała i czekała jedynie na publikację na blogu, po zrobieniu zdjęć wylądowała w koszu. Dzisiaj mam dla Was recenzję podkładu firmy Rimmel - oprócz tego podkładu niedawno kupiłam jeszcze 2 inne fluidy tej firmy: Wake Me Up i Match Perfection, o nich tez na pewno kiedyś poczytacie na blogu - mogę jedynie zdradzić, że jeden z nich ma pewne wady, a drugi jest świetny :)
Teraz jednak wypadałoby zacząć pisać na właściwy temat. Podkład zamknięty jest w tubce z miękkiego plastiku - cały produkt z pewnością uda nam się z niego wydostać. Sam otwór dozujący jest odpowiedniej wielkości, nie męczymy się bardzo żeby wydostać kosmetyk z opakowania, ani nie musimy się martwić o to, że połowa podkładu podczas próby wyciśnięcia na dłoń upaćka połowę łazienki :) Przez to, że fluid obkleja ścianki niestety nie widać ile dokładnie go zostało, ale opakowanie jest na tyle lekkie, że po zmieniającej się wadze możemy zorientować się ile go pozostało.
Kolor jaki posiadam jest najjaśniejszym z całej palety i określiłabym go jako średni - bladolice kobiety z pewnością nie będą z niego zadowolone ponieważ jak na kolor, który z założenia jest jasny jest dosyć ciemny - w pewnym okresie musiałam mieszać go z jaśniejszymi podkładami, aby pasował do mojej cery. Jednak dla osób lekko opalonych będzie pasował. Nie posiada typowo żółtych, czy różowych tonów, jego odcień określiłabym jako neutralny. Nie posiada żadnych drobinek rozświetlających - na szczęście!
Jeśli chodzi o konsystencję to należy do podkładów lekkich, nie jest gęsty, a jego krycie określiłabym jako średnie. Radzi sobie z zaczerwieniami, piegami, bliznami potrądzikowymi. Wiadomo, że nie poradzi sobie z dużym pryszczem, który nie dość, że jest czerwony to dodatkowo wystaje ponad powierzchcnię skóry - taka magia to tylko w PhotoShopie. Najlepiej nakłada się go palcami lub gąbeczką BeautyBlender, zauważyłam, że nakładany pędzlem lubi robić mazy - nie jest to wina pędzla ponieważ nie każdy podkład taki się zachowuje podczas współpracy z nim. Pozostawia skórę w delikatnym macie, nie jest to jednak tępy mat. Nie ciemnieje na twarzy po aplikacji, ani w ciągu dnia. Nie zauważyłam żeby mocno się ścierał - pod tym względem jest ok, wiadomo, ze w okolicach brody, ust, czy nosa może się delikatnie zetrzeć, ale jest to spowodowane dotykaniem tych miejsc, a nie jego wątpliwą trwałością. Fluid dobrze stapia się z cerą, nie powoduje efektu maski - chyba, że przesadzimy z jego ilością. Nie zapycha oraz nie podkreśla suchych skórek. Używałam go z przyjemnością.